czwartek, 27 stycznia 2011

ręce lepią też...

z gliny czasem ręce coś ulepią... do tej pory zazwyczaj donice bo to oszczędność w wypalaniu - nie trzeba szkliwić, a to dużo jak się nie ma swojego pieca i trzeba wyprawy wielkie szykować - transport umawiać, pogadać z posiadaczem pieca z innego miasta, no i rzecz jasna płacić za wypalanie...

kształtowana na formie własnej roboty... forma wydała z siebie chyba dwie donice - a przy wydobywaniu drugiej roztrzaskała się bom za mocno postukała :-(

a tu łączenie płaszczyzn - przynajmniej niczego nie stłukłam :-)

sobota, 8 stycznia 2011

wzoru się pisanie

bez planowania, intuicyjnie..
to moja treść, pisząca się na moich oczach, ku mojemu zdziwieniu wychodząca spod moich dłoni... kod mojego umysłu (tylko gdzie klucz)


piątek, 7 stycznia 2011

dredu plątanina

A można i bez igły, nieustępliwie ostrej....powykręcać np. węża dredowego - głową w dół, ogonem do góry... lub przez siebie samego go przewlec

z wełny klejenie

wełna się skleja w dłoniach namydlonych, mieżwi się filcuje..tak długo aż powstanie kształt... potem tylko iglą zawziętą srodze napastuję by kolory wtłoczyć nowe...intarsja